Ekolodzy protestowali w Elektrowni Turów (Zdjęcia)

Kilku ekologów zatrzymała ochrona zakładu. Doszło do przepychanek. Na chłodnię udało się wejść 12 działaczom organizacji. Ekolodzy chcieli rozwinąć na obiekcie transparent z napisem: „węgiel + drewno to nie zielona energia”. Greenpeace protestuje w ten sposób przeciwko dofinansowywaniu jako energii odnawialnej, spalania drewna zmieszanego z węglem. W ten sposób produkuje się prąd w konwencjonalnych elektrowniach, m.in. w Elektrowni Turów. Według polskiego prawa metoda ta, zwana „współspalaniem biomasy”, jest uznawana za ekologiczny sposób produkowania energii i w związku z tym wspierana finansowo w ramach tzw. „zielonych certyfikatów”.

- Greenpeace apeluje do ministra gospodarki Waldemara Pawlaka aby wyłączyć współspalanie biomasy z węglem ze wsparcia jakie otrzymuje energetyka odnawialna. Okazją do tego są trwające właśnie w Ministerstwie Gospodarki prace nad projektem ustawy o odnawialnych źródłach energii – mówił Jacek Winiarski, rzecznik prasowy Greenpeace.

Protestujący żądali spotkania z ministrem, byli gotowi okupować komin przez kilka dni. Po godzinie 19 aktywiści zeszli ze 100-metrowej chłodni kominowej Elektrowni Turów w Bogatyni. Ekolodzy zdecydowali się na przerwanie protestu po opublikowaniu oświadczenia Ministerstwa Gospodarki.

Zgodnie z polityką energetyczną kraju do 2020 r. 15 proc. naszej energii powinno pochodzić ze źródeł odnawialnych. Jednak zamiast pozyskiwać energię ze źródeł takich, jak np. morskie farmy wiatrowe, polskie elektrownie znalazły furtkę w postaci spalania biomasy. Obecnie już 50 proc. tzw. „zielonej energii” produkowanej w naszym kraju powstaje właśnie ten sposób. W latach 2006-2010 firmy współspalające biomasę uzyskały dodatkowe przychody w postaci zielonych certyfikatów w wysokości prawie 4 mld zł.