AKTUALIZACJA:Przymusowa kwarantanna dla przygranicznych pracowników?! Nic im o tym nie wiadomo!

Sytuacja we wszystkich przypadkach wygląda podobnie. Granica za każdym razem przekraczana była bez problemu. W pierwszej kolejności pracownicy powracający z pracy z Niemiec mieli mierzoną temperaturę, a następnie funkcjonariusz Straży Granicznej sprawdzał dokument tożsamości, zaświadczenie od pracodawcy o pracy w Niemczech, a przez pierwsze kilka dni pobierał również wypełniony formularz tzw. Kartę Lokalizacyjną. Po tych wszystkich czynnościach mieszkaniec pogranicza był żegnany.

Od kilku dni część z tych osób otrzymuje telefony z policji lub policjanci dzwonią domofonem pod adresem wskazanym w Karcie Lokalizacyjnej. Powód? Bycie wpisanym na listę osób oddelegowanych do przymusowej kwarantanny.

- Nikt mnie nie poinformował o kwarantannie. Normalnie przekraczałam granicę ze znajomymi z pracy, zawsze bez problemu. Nie miałam gorączki, miałam zaświadczenie od pracodawcy. A tu nagle w sobotę dostaję esemesa, żebym zalogowała się w rządowej aplikacji: Kwarantanna domowa. Myślałam, że to zwykła informacja z Ministerstwa Zdrowia- taka, jaką każdy z nas dostaje- opowiada pani Marzena ze Zgorzelca.

W niewiedzy trwała do dzisiaj (26.03), kiedy zadzwonił w jej mieszkaniu domofon. Po drugiej stronie usłyszała głos policjanta, który informował ją, że przyszedł skontrolować czy podczas kwarantanny przebywa w miejscu wskazanym w formularzu podczas przekraczania granicy.

- Byłam w szoku. Tłumaczyłam, że nie jestem na kwarantannie. Pracuje w Niemczech, mam zaświadczenie od pracodawcy. Poprosiłam policjanta, aby skreślił moje nazwisko z listy po okazaniu dokumentu, ale on oświadczył, że nie ma takiej możliwości- kontynuuje swoją opowieść pani Marzena. - Kiedy zeszłam do policjantów okazało się, że nie jestem jedyną osobą, która na tej liście znalazła się, choć znaleźć się nie powinna.

Pani Marzena nie jest jedyną osobą, która znalazła się w takiej sytuacji. Internet aż huczy. Popularna grupa na Facebooku "Goerlitz-Zgorzelec: życie na pograniczu" w dniu dzisiejszym błyskawicznie zapełniła się podobnymi opowieściami. Problem dotyczy nie tylko mieszkańców powiatu zgorzeleckiego, ale i bolesławieckiego oraz lubańskiego, czyli wszystkich osób, które przekraczały przejście graniczne w Zgorzelcu i Jędrzychowicach.

Rozdzwoniły się telefony. W obecnej sytuacji ciężko skontaktować się z najważniejszymi służbami w powiecie, a informacje na temat dalszych działań często są nieprecyzyjne lub sprzeczne.

Niektóre osoby dowiadują się od policjantów, że wystarczy na komendę wysłać zaświadczenie od pracodawcy i zostaną one skreślone z listy. Inne znów, że tylko sanepid może pomóc- ten powiatowy lub ten wojewódzki. Jeszcze inne, że ciężko znaleźć rozwiązanie dla tej sytuacji.

Mjr Straży Granicznej, Joanna Konieczniak, poinformowała nas, że pogranicznicy nie przechowywali wypełnionych formularzy Kart Lokalizacyjnych. Były one przekazywane do Powiatowej Stacji Sanitarno- Epidemiologicznej w Zgorzelcu, a ta dalej przekazywała je do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno- Epidemiologicznej we Wrocławiu. Po kilku dniach podjęto inne działania- strażnicy graniczni przekazywali formularze bezpośrednio do wojewódzkiego sanepidu.

Najprawdopodobniej zawinił czynnik ludzki. Niestety jest to sytuacja, która wywołuje niepotrzebny stres u pracowników pogranicza. Bo co jeśli osoby objętej rzekomą kwarantanną nie będzie w domu? Sprawa zostanie przekazana do sądu? Naliczony zostanie mandat w wysokości 30 000 złotych?

Aby zgłosić, że omyłkowo zostaliśmy umieszczeni na liście osób, na które nałożona została kwarantanna, należy skontaktować się z Dolnośląskim Urzędem Wojewódzkim pod numerem tel. 71 340 63 03 lub wysłać maila na adres [email protected] .