– Chyba każda z nas miała w tym momencie łzy w oczach – nie kryła wzruszenia Joanna Sadowska, jedna z 15 pań, które założyły bogatyńskie stowarzyszenie. Pani Joanna straciła w ubiegłorocznej sierpniowej powodzi sklep spożywczy. – Zostały tylko trzy półki – mówi dziś z uśmiechem, bo wie, że rozpaczanie i załamywanie rąk nic nie da. Podobnie myślały Małgorzata Bialik, której woda zabrała sklep z odzieżą i Joanna Zalewska-Sawicka, która z powodzi wyszła niemal bez niczego. Przedsiębiorcze panie z Bogatyni, gdy tylko stanęły nieco na nogi i posprzątały z obejść i sklepów to, co naniosła woda, postanowiły iść za ciosem i sprawić, by mogły po powodzi odrodzić się jeszcze silniejsze, bogatsze i bardziej pomysłowe. Sojusznika znalazły w Grażynie Kulczyk.
– Jestem jedną z was – zapewniała bogatynianki. – Bardzo ważna jest wytrwałość, ale pomoc finansowa będzie wam potrzebna – dodała. I przekazała czek na równy milion złotych. Pieniądze pomogą Stowarzyszeniu Silne Kobiety Bogatyni m.in. w ubieganiu się o unijne dotacje i szkolenia. Więcej o stowarzszeniu i pomysłach kobiet z Bogatuyni jutro w "Gazecie Wrocławskiej"
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
