Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorąco na sesji rady w Bogatyni. W tle wybory samorządowe

red.
screen/bogtynia.pl
W trakcie dzisiejszego spotkania radnych zostały poruszone problemy związane z krytyczną sytuacją warunków mieszkaniowych, sytuacją na cmentarzach oraz budżetem gminy za pierwsze półrocze.

Nie jest tajemnicą poliszynela, że w zbliżających się wyborach samorządowych w Bogatyni startuje dwóch kandydatów: przewodniczący rady miejskiej Artur Oliasz oraz pełniący obowiązki burmistrza Wojciech Dobrołowicz. Radni, obecni dziś na sali również nie ukrywają swoich sympatii politycznych i czynnie wspierają pozostałych kandydatów. Do wyborów pozostało tylko 13 dni, więc trudno się dziwić, że w trakcie dzisiejszej sesji doszło do różnych zwrotów akcji.

Po przedstawieniu planowanego porządku obrad głos zabrał Jerzy Wiśniewski, który na sesję zaprosił niepełnosprawną mieszkankę Bogatyni, panią Monikę. Ta zwróciła się z kolejnym dramatycznym apelem do radnych o możliwość zamiany mieszkania. Ubiega się o nią od dawna, a ma problem z poruszaniem się po schodach, więc jej sprawa wymaga pilnej interwencji. Na sesji pojawiła się również pani Marta, matka czwórki dzieci, która otrzymała od gminy mieszkanie, wymagające remontu w 95%. Wspólnie z mężem zaciągnęła kredyt, a gmina obiecała jej inwestycję w piec. Jak się okazało ma on zbyt małą moc, żeby ogrzać wszystkie pomieszczenia, więc jej dzieci uczą się w kurtkach:

Nie wiem, ile razy mam tu jeszcze stanąć i prosić o pomoc. Nie wiem, co pan Wojtek ma mi jeszcze do zaoferowania, bo jak do tej pory nie otrzymaliśmy nic, tylko dzięki temu, że radni podjęli decyzję, żeby podłączyć nam piec, który jest użytkowany na dole. Góra jest nieużytkowana. Pan Wojciech Błasiak, kiedy przyjechał do nas do domu powiedział, że niestety, ale musimy zainwestować w śpiwory, bo nie stać gminę na podłączenie. Fajnie, że radni podjęli tą decyzję i podłączyli nam ten piec, ale żeby zrobić nam po złości, kupili piec o mniejszej mocy, gdzie pokoje na górze nie mogą być użytkowane, a tam dziewczynki mają swoje pokoje. Włożyliśmy kupę pieniędzy w mieszkanie, które dostaliśmy. Kredyty spłacamy do dziś. Ze strychu zrobiliśmy pokoje dla dziewczynek, aby każda miała swój kąt do nauki. Za wynajmowanie oczywiście płacimy. Zaczęła wychodzić wilgoć. Nie stać nas na zakupienie pieca, ponieważ nie dostaniemy teraz kredytu. Większość radnych była u nas w domu. Widziała, jak wygląda nasze mieszkanie. Oczywiście, nie będę po nazwiskach wymieniać, ale jedna z radnych obiecała że w tym roku, na pewno w styczniu lub w lutym będą nowe pieniądze i piec zostanie zakupiony. - wyjaśnia pani Marta.

Mieszkanka tłumaczy, że nie może pójść do pracy, bo jest po ciężkiej operacji i ma 2,5-letnią córkę, która nie dostała miejsca w żłobku. O pomoc prosi już trzeci lub czwarty rok, ale bezskutecznie.

Do jej słów odniósł się Wojciech Dobrołowicz:

Z pełnym szacunkiem wysłuchałem wypowiedzi, ale zanim do tego przejdę, chciałbym powiedzieć, że jestem tutaj miesiąc i zastanawiam się, dlaczego tutaj na sali nie ma osób, którym realnie udało się pomóc, a część z państwa radnych przychodzą, apelują, działamy, pomagamy. Dlaczego nie ma pani Basi, która czekała tyle na mieszkanie i udało się dokonać zamiany? Dlaczego nie ma tych osób, którym pomogliśmy? Dlaczego nie ma tych osób, którym realnie pomogliśmy? Bo problemy są bardziej medialne.(...) Proszę mi wierzyć, że obok każdego człowieka, każdej sytuacji, każdego problemu podchodzimy odpowiedzialnie i analizujemy. Szukamy możliwości i rozwiązań, które są dzisiaj do zrobienia, które są na przyszłość do zrobienia.(...) Nie rozumiem, dlaczego dzisiaj takie larum zostało podniesione, kiedy procedury wszystkie trwają i trafił wniosek do mnie jako do burmistrza, po tych wszystkich uzgodnieniach i po kolei wszystkie wnioski są rozpatrywane. (..) Nie ma jeszcze żadnej decyzji, a już jest, że tak powiem, pewne podkreślenie.(...) Ja jestem tutaj miesiąc. To są wieloletnie zaniedbania. Jesteśmy w kontakcie, rozmawiamy, szukamy rozwiązań. Ja nie blokuje pani dostępu do mojej osoby, żeby porozmawiać, żeby poznać. Pani mówi tu już o którymś wystąpieniu, o sytuacji sprzed lat, wspomina pani wcześniejszego burmistrza. Ja w tym nie uczestniczyłem, dlatego myślę, że dobrze by było rozmawiać, sprawdzić sytuację i wtedy podjąć ostateczną decyzję. Proszę pamiętać, że w takiej sytuacji, jak pani, jest mnóstwo mieszkańców Bogatyni i ja podejmując decyzję musze mieć w pełni uzasadnione, że pani potrzebuje w pierwszej kolejności, a nie ktoś inny, kto czeka.(...) Mam nadzieję, że ktoś, kto otrzymał na tej sali pomoc powie, a nie tylko będziemy się koncentrować, jak jest źle. - komentuje Dobrołowicz.

Słowa Dobrołowicza skomentował z kolei Artur Oliasz:

Jesteśmy od tego, żeby załatwiać sprawy ludziom i dla samorządu i my nie oczekujemy tego, żeby ludzie tu przychodzili i nas wychwalali, że coś zostało zrobione. Od tego tu jesteśmy, żeby to robić, a nie oczekiwać na pochwały. Są ludzie z problemami, którym to my powinniśmy stawić czoła i je rozwiązywać i tutaj nie chodzi o to, czy pani Marta czeka, czy nie, tylko pani Marta dostała mieszkanie zdewastowane w 95% od gminy. Jakby pan zobaczył to mieszkanie, jakie dostała pani Marta (...) że ktoś po złości zakupił piec, żeby nie dogrzać tego mieszkania, to nie jest wina pani Marty i my powinniśmy to teraz naprawić, a nie czekać czy to rozpatrzymy, czy nie. - skomentował Oliasz.

Dobrołowicz wspomniał, że ilość osób oczkujących na mieszkania lub ogrzewających je, tzw. kozami jest bardzo długa i że to wina wieloletnich zaniedbań gminy. Oliasz z kolei wspomniał o zakupie flag (o wartości 12 tysięcy złotych) przez gminę, które w tej sytuacji można przeznaczyć na zakup pieca.

Kwestia pieca nie była dziś jednak jedyną "palącą kwestią" w trakcie sesji. Widać wiele napięć pomiędzy radnymi. Wrócił temat wypowiedzi Dobrołowicza o "zbrodniach", jakie dokonały się w trakcie pierwszego spontanicznego strajku. Poruszono problem związany z nierozstrzygnięciem konkursu na dyrektora szpitala oraz komentowano wydatki z budżetu gminy za pierwsze półrocze. Radni odnieśli się również personalnie do skarbniczki gminy, wg jednego z nich nadal broni interesów Wojciecha Błasiaka, a powinna zająć się "liczeniem i tabelkami". To kolejna już sesja, w której nie wybrano radnego do składu komisji rewizyjnej i nic nie zapowiada, żeby w najbliższym czasie udało się to zrobić.

Dzisiejsze spotkanie było pełne emocji, głównie z uwagi na zbliżające się wybory samorządowe, które już za niespełna dwa tygodnie. I choć Artur Oliasz wielokrotnie podkreślał, że nie jest to miejsce do uprawiania polityki, to nie da się nie odnieść wrażenia, że dziś była to arena, w której każdy z "zawodników" chciał się pokazać z jak najlepszej strony. W końcu wielu z nich walczy o polityczne "być lub nie być".

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gorąco na sesji rady w Bogatyni. W tle wybory samorządowe - Zgorzelec Nasze Miasto

Wróć na bogatynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto