Bezdomny Ukrainiec został najpierw zatrzymany za włam do samochodu osobowego. Potem otrzymał akt oskarżenia o 26 przestępstw, których w rzeczywistości nie popełnił. Jak informują reporterzy programu "Państwo w Państwie", bezdomny przyznał się do wszystkich stawianych mu zarzutów i w zamian dostał od policjantów... hot doga.
Statystyki ważniejsze niż moralność?
Skandal został nagłośniony przez telewizję Polsat i program "Państwo w Państwie". Do dziennikarzy miał się anonimowo zgłosić jeden z wrocławskich policjantów, wiedzący o oszustwie. Opowiedział on reporterom o bezdomnym i głodnym mężczyźnie, który został "nakłoniony" przez funkcjonariuszy, by przyznał się do zbrodni, których nie popełnił.
- Dopadliśmy gościa za włamanie do samochodu. Widzimy, że gość jest nienormalny. Dobra, okej. Wygrzebcie mi włamania do samochodów w ostatnim czasie. I w ten sposób się dokooptowuje zarzuty. Idealnymi takimi sprawami są sprawy, gdzie nie ma monitoringu, gdzie nie ma śladów. Przyznał się za hot doga ze stacji - stwierdził anonimowo policjant z Wrocławia.
Według informatora, hot dog nie miał być przedmiotem przekupstwa, ale... uczciwym podziękowaniem bezdomnemu za wyświadczoną przysługę.
- Ten człowiek został zatrzymany. Przyszedł akurat policjant, który zapytał, czy komuś coś kupić na stacji Orlen, bo akurat tam idzie. Któryś z policjantów powiedział, że chce hot doga. Ten pan, który był właśnie przesłuchiwany, powiedział: "a ja jestem głodny i chciałbym hot doga". I ten policjant uznał, że, skoro nie sprawia problemów i współpracuje, to z czysto ludzkim odruchem kupi mu jedzenie - mówi kom. Wojciech Jabłoński z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Kto zataił stan chorego bezdomnego?
Jak ustalili reporterzy programu "Państwo w Państwie", komendanta komisariatu, znajdującego się na wrocławskich Krzykach, wiedziała o chorobie psychicznej zatrzymanego mężczyzny. Nie wpisała tego jednak do akt, bo nie chciała, aby biegli badali poczytalność bezdomnego.
- Obywatel ten był trzykrotnie bądź czterokrotnie łapany tylko po to, żeby każdego kolejnego dnia dopisywać mu następne czyny. Jednego dnia był zatrzymany, postawione zarzuty, puszczony. Następnego dnia, czy tam dwa, trzy dni później znowu był zatrzymany. Kolejne rzeczy były wygrzebywane. Później się okazało, że są kolejne jakieś rzeczy, więc znowu można było pana zatrzymać po to, żeby całą resztę rzeczy mu dokooptować - mówił informator w programie Polsatu.
Według informatora, Ukrainiec nie otrzymał pomocy psychiatrów:
- Chodziło o to, żeby zbudować sobie wykrywalność na zawodniku, którego tak naprawdę, po pierwsze, powinno się zdiagnozować i chronić społeczeństwo przed nim. A tutaj ani nikt nie chronił społeczeństwa, a on w zasadzie został wykorzystany i wypuszczony, i rób sobie dalej co chcesz - mówi Marcin Taraszewski, były policjant.
Miesiąc po przyznaniu się do 26 przestępstw i wyjściu z aresztu, Ukrainiec dźgnął przypadkową osobę nożem.
Czekamy na ustosunkowanie się do sprawy przez wrocławską policję.
Zobacz też:
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?