W miniony piątek do siedziby Polskiej Ligi Koszykówki wpłynął wniosek od nowo powstałego podmiotu ze Zgorzelca - KKS Turów SA. Twór z marszu chciał występować na najwyższym szczeblu rozgrywkowym i wystąpił o przyznanie dzikiej karty.
Włodarze rozgrywek podjęły temat, ale postawiły nowemu tworowi ze Zgorzelca warunek. Była nim konieczność przejęcia zobowiązań finansowych po swoim „poprzedniku”, zarówno wobec trenerów, zawodników jak i agentów. Tego spółka oczywiście nie chciała zrobić. Swoją drogą przecież powstała by się ich pozbyć…
Z dokumentów jasno wynika, że dług pojawił się kilka lat temu. Aż nasuwa się pytanie: "kto jest za to odpowiedzialny i dlaczego dopuszczono do takiej sytuacji?" To skandal, że klub, który w 2014 roku zdobył mistrzostwo Polski, miał tak ogromne długi, nad którymi nikt nie panował. Najgorsze jest to, że nikt nie był w stanie tego oszacować. Z szafy wypadają kolejne trupy. Mogę jedynie powiedzieć, że za czasów panowania prezesa Kabały i jego poprzednika dług klubu się nie powiększył. Te pieniądze, które mieli, wydatkowali w sposób właściwy
- powiedział dla sportowefakty.wp.pl Radosław Piesiewicz, prezes Polskiej Ligi Koszykówki.
Zarząd Polskiej Ligi Koszykówki zadecydował więc, że KKS Turów SA nie otrzyma zaproszenia do gry w Energa Basket Lidze. -
Taka decyzja została podjęta zgodnie z duchem fair play. Przyznanie dzikiej karty Turowowi mogłaby pokazać innym zespołom drogę na skróty. Dążymy do normalności. Zaczynamy budować nową tożsamość Polskiej Ligi Koszykówki
- dodał Radosław Piesiewicz.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?