Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zgorzelec wyszedł obronną ręką z walki z żywiołem

A. Gierak, J. Pawul
Strażacy z Polski i Niemiec pomagali ewakuować mieszkańców z domów przy rzece
Strażacy z Polski i Niemiec pomagali ewakuować mieszkańców z domów przy rzece Fot. Marcin Oliva Soto
Fala na Nysie Łużyckiej miała 7 metrów. Na szczęście nie spowodowała wielkich zniszczeń. Zamknięte są jednak oba mosty, a Przedmieście Nyskie, które miało być wizytówką miasta, zostało zniszczone.

Zgorzelec miał kilka godzin, by przygotować się na wielką falę powodziową. Nysa Łużycka przybrała błyskawiczne w sobotę wieczorem, gdy pękła tama w Niedowie.

Mieszkańcy spontanicznie rzucili się do układania wałów z worków z piaskiem wzdłuż nadrzecznego Przedmieścia Nyskiego oraz nisko położonej ulicy Daszyńskiego. W Szkole Podstawowej nr 5 przygotowano punkt ewakuacyjny. Strażacy namawiali mieszkańców z najbardziej zagrożonych domów, by schronili się w szkole. Skorzystało 150 osób.

- Będziemy pilnować mieszkań i pomagać zatrzymać wodę - deklarował 35-letni pan Józef z domu przy ul. Daszyńskiego.

Jednak wiele ludzkiej pracy poszło tej nocy na marne. W poprzek ulicy Wrocławskiej mieszkańcy i strażacy wybudowali w sobotę zaporę z worków z piaskiem. Jednak umiejscowiono ją zupełnie bezsensownie, bo woda i tak miała nikłe szanse, by podnieść się do tego miejsca. Wał z worków jest też wyjątkowo nierówny - w jednym miejscu wyższy, w innym niższy. Nawet jednak gdyby powstał zgodnie ze sztuką, mógłby zabezpieczyć przed zalaniem co najwyżej kilka piwnic.

Fala dotarła do miasta około godz. 23. Na szczęście Nysa Łużycka rozlała się częściowo przed Zgorzelcem i dzięki temu ocalały ulice położone wyżej.

Poziom wody przekroczył stan alarmowy o trzy metry. Zalane zostały piwnice i partery domów na Przedmieściu Nyskim oraz na Bulwarze Greckim. Te miejsca miały być wizytówką Zgorzelca.

Właśnie położono tam nowe chodniki, odnowiono kamienice, by powstawały knajpki i restauracje dla turystów odpoczywających nad rzeką. Teraz nad-rzeczne bulwary nadają się tylko do generalnego remontu.

W Zgorzelcu zalane zostały zakłady 22 Lipca, produkujące drobną konfekcję, i stacja paliw. W sumie podtopionych zostało 35 budynków. Ewakuowano ponad 120 osób. - Sytuacja jest opanowana - twierdzi burmistrz Rafał Gronicz.

- Baliśmy się, że będzie gorzej - przyznaje Janina Kruk z domu przy ul. Daszyńskiego. - Całą noc czuwałam, bo woda w Nysie wznosiła się i opadała - opowiada 54-letnia kobieta. Według wicestarosty zgorzeleckiego Jerzego Zagajskiego miasto jest przygotowane na walkę z usuwaniem skutków powodzi - są żołnierze i strażacy z Wrocławia, którzy pomagają pozbyć się szlamu, krzaków i śmieci naniesionych przez wodę.

Wciąż zamknięte są dla ruchu samochodowego dwa mosty do Niemiec. Z Polski na zachód można wjechać tylko tym autostradowym w Jędrzychowicach. Gdy opadły emocje, w mieście wszyscy chcą sobie zrobić pamiątkowe zdjęcia. Powodziowych turystów nie przekonały nawet apele burmistrza i strażaków, by nie utrudniali akcji sprzątania i nie chodzili tam, gdzie wylała woda.
W Zgorzelcu prądu nie miało w niedzielę 600 rodzin. Powódź zalała dwie stacje uzdatniania wody.

Ciśnienie w sieci zostało celowo obniżone, a do wody dodano więcej chloru niż zwykle. Woda z sieci wodociągowej po przegotowaniu nada-je się do użycia. Poza tym wyznaczono punkty poboru wody pitnej.

Powódź w Zgorzelcu i Bogatyni - relacja na żywo

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bogatynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto